* Każda historia jest zlepkiem kilkunastu różnych historii, tak, żeby zachować poufność danych.
O poczuciu kompetencji pisałam dość dużo tu (“Dlaczego ciągle czuje się niekompetentna - O schemacie zależności i niekompetencji”) i tu: (“3 sposoby poradzenia sobie ze schematem zależności i niekompetencji - czy na pewno pomocne?”)
Jest tam sporo teorii, ale też konkretnych przykładów, które pomogą Ci zorientować się co to w ogóle jest za przypadłość, ale też może uda Ci się rozpoznać czy u Ciebie pojawia się schemat niekompetencji i zależności.
Zanim przejdę do meritum najpierw opiszę trzy dziewczyny: Weronika, Iwona, Marlena. Trzy różne sytuacje, trzy różne podejścia. Można by powiedzieć, że każda z nich mierzy się z innym problemem. A może wcale nie…
Czytając te historie być może poczujesz, że coś z Tobą rezonuje. Być może w tych trzech historiach zobaczysz swoje zachowanie. Jeśli tak będzie, to uwaga! To bardzo ważny moment! Prawdopodobnie wyłapałaś coś, co jest twoim sposobem radzenia sobie. To super ważny krok. Gratuluję! Dopiero teraz można zastanowić się jak to zmienić.
Weronika
Weronika jest psycholożką, pracuje już kilka lat w HR, ma dobre wyniki, nie dostała nigdy negatywnego feedbacku, nie ma za sobą historii zwolnień z powodu niewystarczającej wiedzy. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie była doceniana za to, jak pracuje. Niestety to nie pomogło. Weronika ciągle czuje, że chyba nie nadaje się do tego co robi. Twierdzi, że jej koleżanki są zdecydowanie lepsze, szybsze, bardziej zorganizowane. Uważa, że to, co robi, wymaga od niej wysiłku, a innym jakoś to przychodzi łatwo. Ciągle ma poczucie, że powinna się douczać, szczególnie gdy któraś z koleżanek wspomni jakiś termin, którego ona nie zna.
Często jest zestresowana tym, co się wydarzy w pracy, ile czeka ją zadań. Boi się, że jej leader nie będzie z niej zadowolony. Zastanawia się, kiedy ktoś zwróci jej uwagę na to, jak wolno pracuje. Patrzy na koleżanki, na to, jakie mają wyniki. Po pracy przegląda LinkedIna, sprawdza oferty, sprawdza podobne do niej osoby. Patrzy na to, ile ludzie mają szkoleń, jakie mają świetne pozycje, a ona „w ogóle się nie rozwija, jest w tyle”. Jest po tym załamana i zdemotywowana. Przegląda więc dla relaksu Facebooka i Instagrama. Zatrzymuje się na tych wpisach, które pokazują zwiedzanie świata, pracę zdalną z każdego miejsca w super fajnym otoczeniu. Patrzy na to i płakać jej się chce, że inni to jakoś potrafią się ogarnąć i mieć fajne życie, zarabiać, podróżować. Często myśli o sobie, że jej to już nigdy nic tak dobrze nie pójdzie. Czuje się jak przegryw. Przychodzą jej myśli, że powinna zmienić pracę, zająć się czymś innym, bo nigdy nie będzie wystarczająco kompetentna w tym co robi.
Iwona
Iwona ma swoją działalność, pracuje jako projektantka wnętrz, ale nie zarabia wcale takich kokosów jak jej obiecywali, gdy kończyła dość prestiżową szkołę. Co prawda inni jej znajomi dobrze sobie radzą na rynku, ona też nie ma pensji głodowej, ale… jakoś to nie idzie do przodu. Są momenty, że martwi się czy będzie miała wystarczającą ilość pracy, żeby zapłacić ZUS i się utrzymać. Na szczęście współpracuje ze swoim starym szefem i on zleca jej projekty, których chyba jego firma nie ma ochoty robić. Nie są to żadne wyzwania, nie są też wcale dobrze płatne, ale lepsze to niż nic. Jej partner często zachęca ją do zainwestowania w jakieś formy reklamy albo wzięcie udziału w konferencjach czy targach, żeby się pokazać, bo wie, że Iwona ma talent. Iwonie te pomysły się podobają, ale nie wydaje jej się, że ma się czym tak bardzo chwalić na konferencjach. Nie ma przecież tak bogatego portfolio. Co prawda jest kilka lat w branży, ale tak się nie czuje. Właściwie to czuje się tak, jakby dopiero zaczynała. Twierdzi, że nie ma wystarczającej wiedzy i umiejętności, żeby to jakoś fajnie zareklamować. A co by się stało, gdyby zgłosił się ktoś z naprawdę dużym domem. Nie jest pewna czy by podołała. Ciągle ma obawy, że ludzie będą niezadowoleni. Jej firma rozwija się jedynie „drogą pantoflową”, chociaż i tutaj Iwona wie, że nie prosi o rekomendacje, bo to jest dla niej niekomfortowe, czuje, że się narzuca. Przecież nie jest nikim tak znanym. Iwona często sama złości się na siebie za to, że jest taka nieogarnięta. Ma wtedy taki zryw motywacyjny, chce zająć się np. reklamą, ale szybko przypomina sobie, że „no z czym do ludzi”. Reklamować to się można, jak ma się naprawdę świetne portfolio, więc może kiedyś… Jest jej przykro, ale jeszcze bardziej boi się zaryzykować.
Marlena
Marlena pracuje w korporacji, ale jest też rehabilitantką. Od lat marzyła, żeby zacząć pracę na swoim. Do tej pory pracowała w całkiem przyzwoitym miejscu, ale ta firma zaczynała ją coraz bardziej męczyć. Przekwalifikowała się, zdobyła nowe umiejętności, staże w różnych miejscach. Wszystko to po godzinach, w weekendy. W rozkręcenie swojego biznesu wkłada ogrom pracy, czasu i pieniędzy. Zajmuje jej to też dość długo, bo często wszystko musi zrobić sama. Sama robiła swoją stronę internetową, wizytówki. Teraz ma w planie rozkręcenie social mediów, pisanie bloga. Każda z tych rzeczy jest na bardzo wysokim poziomie. Wszystko musi być profesjonalne, bez skazy. Stronę internetową i treści na nią tworzyła ponad rok, bo ciągle coś trzeba było poprawiać. Ciągle też się doszkala, robi nowe certyfikaty. Jej przyjaciele mają problem, żeby się z nią umówić, bo zawsze jest w biegu, ciągle jest zawalona robotą. Mało śpi, a nawet jak śpi, to nie czuje się wypoczęta. Marlena trzyma się nieźle, chociaż od czasu do czasu jest tak przemęczona, że zastanawia się, po co jej to było. Ma ochotę tym rzucić. Za dużo jednak w to zainwestowała, więc zmusza się do kolejnego wysiłku. Przecież “sama tego chciała”. Im więcej robi, im więcej się uczy, tym większe ma obawy, że temu nie podoła. Są w jej życiu naprawdę trudne momenty, w których czuje się nieudolna, sądzi, że porwała się z motyką na słońce. Formalnie od dawna mogłaby pracować w zawodzie rehabilitantki, ma wszystkie uprawnienia, ma dobre opinie ze stażu. Ciągle jednak w jej głowie pojawiają się kolejne rzeczy do zrobienia i do nauczenia się, zanim oficjalnie otworzy gabinet. Ma wiele pomysłów na to, co pomoże jej zdobyć klientów, ale jest tego tyle, że znowu potrzebuje na to czasu.
Wszystkie dziewczyny chcą dla siebie jak najlepiej i robią tak, jak potrafią i jak czują. Prawdopodobnie nauczyły się tego już we wczesnych latach dzieciństwa, w swoim domu. Niestety to, co robią nie przybliża ich do celu, do rozwijania się w swojej pracy. Nie są z siebie zadowolone, nie czują się dobrze. Często mają spadki motywacji, nastroju. A na dłuższą metę podkopują poczucie kompetencji i sprawczość.
Błąd nr 1 - „Jakoś oni potrafią, a ja ciągle w tym samym miejscu” - Niesprawiedliwe porównania.
Weronika bardzo często się porównuje. Do swoich koleżanek, do menagerów, do osób, które „coś” osiągnęły. Te porównania zawsze pokazują innych w super świetle, a ją zdecydowanie jako kogoś gorszego, kto sobie nie radzi wystarczająco dobrze. Niezależnie czy jest w pracy, czy po pracy, czy dla relaksu przegląda social media - porównania gonią ją jak stado szarańczy i dosłownie niszczą każdy okruszek jej dobrego samopoczucia albo zadowolenia z siebie. Zawsze potem jest zdołowana i tylko potwierdza jej się to, że inni radzą sobie lepiej. A ona widocznie nie jest wystarczająco kompetentna.
Weronika nie tylko porównuje się do koleżanek, ale też szuka na stronach branżowych informacji o ekspertach i zaczyna się obwiniać, że ona nie ma takich kwalifikacji. Na tym się nie kończy, porównywanie - szarańcza - czepia się wszystkiego, co pojawi się na jej drodze. Przeglądanie Facebooka, YouTube 'a, Instagrama - ciągłe porównania do tych pokazanych fragmentów ludzkich historii, ale zawsze na jej niekorzyść.
Weronika automatycznie wyszukuje takich informacji lub tak je interpretuje, że widzi tylko dwa kolory: fantastyczny, błyszczący blichtrem róż - to inni, ich zaradność, pewność siebie oraz ciemny, bury, szary, jak roztopiony śnieg na krakowskim chodniku - to ona i jej kompetencje. Nic nie warte.
Porównywanie się jeszcze nigdy nie poprawiło jej nastroju, nie zmotywowało - no może raz - ale i tak na krótko. Ale ciągle to robi, jakoś nie może przestać. Wydaje jej się, że w ten sposób kiedyś się zmotywuje.
Błąd nr 2 - Nie, to nie dla mnie. Nie mam takiej wiedzy - Unikanie wyzwań.
Iwona unika wyzwań. Od zawsze czuje się gorsza niż inni, niezależnie od tego, jakie ma faktyczne osiągnięcia. Uważa, że jeśli się pochwali, pokaże szerzej swoją ofertę, to ludzie ją wyśmieją. A to potwierdzi jej obawy, że to, co robi jest za słabe, że są znacznie lepsi od niej, więc ona nie ma prawa się pochwalić czy zaprezentować.
Boi się konfrontacji, nie szuka żadnych wyzwań. Ogranicza się do tego, co jest znane, co jakoś już działa. Być może chciałaby nawet komuś zlecić prowadzenie jej Instagrama, ale na myśl, że ludzie będą oceniać jej projekty, oblewa ją wstyd i lęk.
Niestety, chowając się w swoich bezpiecznych, znanych ramkach, nie daje sobie możliwości sprawdzenia siebie, przełamania się. Nie ma więc żadnych ciekawszych współprac, co tylko utwierdza ją w przekonaniu, że jest niewystarczająco kompetentna, a więc nie powinna brać się za duże projekty. Zazwyczaj wykonuje zlecenia poniżej jej wiedzy i lat doświadczeń. W ten sposób nie daje sobie szans, żeby przekonać się jak to właściwie jest z jej umiejętnościami.
Im częściej unika, tym bardziej się boi, tak niestety działa lęk. Za każdym razem, kiedy się wycofuje, odrzuca jakiś pomysł, nawet tylko w swojej głowie - potwierdza sama sobie, że nie jest kompetentna, że to jest zbyt trudne jak dla niej.
Błąd nr 3 - Wszystko musi być idealne, zanim pokażę to światu - perfekcjonizm.
Marlena to perfekcjonistka. Wszystko, co robi musi być idealne, inaczej nie wypuści tego do sieci, do szerszej publiczności. To mogłoby ją narazić na negatywną ocenę. Dla Marleny byłby to koszmar i potwierdzenie głęboko stłumionego strachu, że nie jest wystarczająco kompetentna. Perfekcjonizm zmusza ją do wielokrotnego sprawdzania, poprawiania i ulepszania tego, co już zrobiła. Musi ciągle się szkolić, bo cały czas uważa, że nie wie jeszcze wystarczająco, żeby realnie zacząć pracę z klientami. Ma ogromny strach, że mogłaby czegoś nie wiedzieć, coś źle zrobić i to prowadziłoby do jakichś strasznych konsekwencji, o których nawet woli nie myśleć. Pomimo, że wszyscy ją zachęcają, żeby zaczęła pracować, bo to jej da najwięcej doświadczenia, ona czuje, że nie jest wystarczająco dobrze przygotowana. Jej schemat niekompetencji ciągle każe jej mieć się na baczności przed możliwym błędem czy niewiedzą. To strasznie wyczerpujące, ciągle trzyma w pozycji „na baczność”. Jest zmęczona, niewyspana, pracuje znacznie więcej niż inne osoby, ale nie przekłada się to na zarobki, bo trudno jej wyjść do ludzi z ofertą. To okropne poczucie z tyłu głowy, że tak naprawdę bardzo wiele rzeczy nie wie. Pomimo tych wszystkich certyfikatów, którymi mogłaby tapetować ścianę w pokoju - czuje się jak oszustka. Bo przecież, część to szkolenia za darmo, sporo uczyła się sama - w jej głowie to jakoś umniejsza jej wiedzę. Pracuje jeszcze więcej i robi kolejne szkolenie, po którym - tak czuje - będzie miała kompetencje…
Refleksje na koniec
Perfekcjonizm, unikanie wyzwań oraz niesprawiedliwe porównania to coś, co każdemu z nas się zdarza. Ja też od czasu do czasu wpadam w pułapkę wielokrotnego sprawdzania moich projektów, przeglądania dorobku zawodowego znanych mi osób z branży. Czasem też unikam tego, co jest dla mnie niekomfortowe, bo może narazić mnie na negatywną ocenę.
Ty też tak możesz mieć od czasu do czasu i to jest ok. Problem pojawia się wtedy, gdy ten sposób działania zaczyna dominować, czyli robimy to coraz częściej. I co ważne, to jak działamy powoduje, że mamy konkretne problemy w życiu, np. zmienność nastroju, problemy z motywacją, dużo stresu.
O tym jak sobie można poradzić z tymi błędami, które podkopują poczucie kompetencji możesz przeczytać tutaj (“Co zrobić, żeby nie niszczyć poczucia kompetencji a raczej je wspierać”).
Na początek ważne jest, żeby zauważyć, że to robię i podjąć decyzję, że tak nie chcę.