Schemat zależności i niekompetencji powoduje dużo lęku i wstydu, a to nie są emocje, które są dla nas miłe. Raczej odwrotnie. Mało kto je lubi. Nasza biologia, nasz organizm, psychika są zaprogramowane tak, żeby unikać cierpienia.
Osoby, które mają ten schemat, muszą sobie z tym jakoś radzić. Są na to 3 sposoby: podporządkowanie, unikanie, kompensacja.
Radzenie sobie przez podporządkowanie, inaczej mówiąc, pogodzenie się ze schematem.
W tym przypadku to jest taka „zgoda” na to, że no trudno, jestem zależna i niekompetentna. Nasze zachowania prowadzą do tego, że zazwyczaj ktoś za nas robi wiele rzeczy i w sumie nie wiemy czy jesteśmy kompetentne, ale raczej w to wątpimy, bo przecież ktoś nam ciągle musi pomagać. W pracy zawsze jesteśmy tą osobą niewidoczną w zespole, nie wychylamy się, nie proponujemy nowych rozwiązań, a raczej wybieramy takie sposoby, żeby obok był ktoś silniejszy, mądrzejszy. Można powiedzieć, że siedzimy sobie w kącie i nie mamy swojego zdania. Czasami ten „obowiązek” chronienia nas spada na partnera/partnerkę czy rodzica, a czasami na własne dziecko. Mąż załatwia wszystkie urzędowe sprawy, zajmuje się finansami.
Wtedy najczęściej pracujemy poniżej swoich kompetencji, zatrudniamy się w miejscach, które wcale nie są dla nas dobre, ale np. dają stałą pensję. Możemy też niestety tkwić w sytuacjach mobbingu. Uważamy, że ktoś ma rację, jak nas krytykuje, sądzimy, że nie zasługujemy na wyższe wynagrodzenie, mamy stawki poniżej tych rynkowych.
Możesz czuć się jak dziecko - tak jakbyś nie była w stanie poradzić sobie w życiu sama.
Możesz sobą pogardzać za to jak funkcjonujesz, za swoją zależność od innych, możesz czuć się nieodpowiednia, niewartościowa- a to prowadzi do uszkadzania poczucia własnej wartości. Niestety, jest to nieodzowny i bolesny efekt schematu zależności.
Unikanie
To kolejny sposób radzenia sobie z tym schematem. Osoby, które mają schemat zależności i niekompetencji bardzo często unikają trudnych zadań, wyzwań, np. nie jeżdżą autem, nie zajmują się sprawami finansowymi, nie biorą na siebie odpowiedzialności. Rzadko robią coś sami. „Nigdy nie dostałabym lepszego stanowiska, na pewno okazałabym się nieudacznikiem, wszystko by mi się myliło.” Nie starają się o awans, nie mierzą się ze swoimi lękami czy dyskomfortem. Rezygnują z samodzielnych wyjazdów służbowych. Starają się tak funkcjonować, żeby nie musieć się mierzyć z niczym, co tylko odrobinę przypomina o posiadaniu kompetencji i umiejętności poradzenia sobie.
Można go unikać, a wtedy nie wykorzystujemy okazji, odrzucamy propozycje, nie realizujemy wyzwań. Nawet gdy mamy dobre pomysły jak możemy się rozwijać w naszej pracy czy w biznesie, to i tak nie możemy się za to zabrać, bo tak nas paraliżuje lęk przed odsłonięciem się. Robimy wszystko, żeby nie wyszła ta nasza przerażająca niewiedza czy niekompetencja.
Kompensacja
W tym sposobie radzenia sobie cała energia przekierowana jest w bycie niezależną, silną, radzącą sobie. Czyli w przeciwieństwo do schematu. Możemy ciągle udowadniać sobie i innym naszą wiedzę, kompetencje, zaradność, ale pod spodem jest dużo lęku o to, żeby czasem nie popełnić błędu, który nas zdemaskuje. W kompensacji robimy różne rzeczy nie zważając na to, co czujemy i jak się mamy z kolejnym wyzwaniem. Trzeba ciągle robić dużo, podejmować kolejne wyzwania. A i tak pojawiają się częste obawy, że jesteśmy niewystarczająco dobre - niezależnie od zewnętrznych przejawów: np. częstych promocji w pracy, wielu pochwał, nagród, dobrych zarobków, dobrych współprac z klientami.
Może pojawiać się presja, żeby ciągle dążyć wyżej, być jeszcze bardziej sprawcza i kompetentna, robić rzeczy po mistrzowsku. Bycie w czymś beginnerem nie zwalnia z perfekcji osiąganej przez mistrzów z kilkunastoletnim stażem.
A i tak pojawia się w nas wrażenie, że oszukujemy, bo nigdy nie uwierzyłyśmy w siebie, wyolbrzymiamy błędy, dyskredytujemy to, co dobrze idzie, bo innym idzie lepiej. Zachowanie jakbyśmy nie potrzebowały nikogo, zmusza nas do samotnego mierzenia się ze sprawami. Nie prosimy o poradę, asystę, bo „jeśli zwrócę się o pomoc, to pokażę słabość, nieudolność”.
Wtedy nasze działania skierowane są na ciągłe udowadnianie, że jesteśmy niezwykle kompetentne, nie ma możliwości popełnienia błędu, każda pomyłka wpada do kategorii porażki, zawalenia. Albo co najmniej wstydu i lęku przed tym, jakie będą konsekwencje.
Każda z kobiet opisanych tutaj (“Dlaczego ciągle czuję się niekompetentna - O schemacie zależności i niekompetencji”) doświadcza schematu zależności i niekompetencji, chociaż w bardzo różny sposób. Weronika robi wszystko, żeby uniknąć takiej sytuacji, w której jej wyobrażona niekompetencja wyjdzie na jaw. Julia, pomimo że wydaje się pewna siebie, tak naprawdę stosuje kompensacje - czyli robi wszystko przeciwnie do posiadanego schematu. Jest nadmiernie samodzielną perfekcjonistką, nie akceptuje pomocy - bo to kojarzy jej się z uzależnieniem i byciem niekompetentną. Hanna „wybrała” inną drogę. Można powiedzieć, że pogodziła się ze swoim schematem i żyje tak, jakby to była prawda. Pracuje poniżej swoich kompetencji, jest zależna od rodziców.
Czasami jest tak, że u jednej osoby występują wszystkie 3 rodzaje radzenia sobie z tym schematem. W pracy zawodowej można stosować kompensacje, być perfekcjonistką, jednocześnie unikać sytuacji, które były wystawianiem siebie na ocenę. A w życiu prywatnym na przykład można być zależnym od partnera, polegać głównie na jego decyzjach.
Dlaczego tak się dzieje? Bo w różnych obszarach naszego życia podejmujemy różne decyzje. Im więcej decyzji zgodnych z jednym sposobem radzenia sobie, tym bardziej się one utrwalają. Czyli im więcej razy perfekcyjnie przygotowuję się do pracy, co prawda zmniejszając swój stres, tym częściej zachowuję się podobnie.
Niezależnie którą ze ścieżek radzenia sobie wybierzemy, im częściej nią podążamy, tym głębsze koleiny robimy i tym bardziej utrwalamy sobie tą a nie inną drogę. I coraz trudniej nam zachowywać się inaczej. A tym samym pogłębiamy poczucie niekompetencji i zależności.
W artykule “Co zrobić, żeby nie niszczyć poczucia kompetencji a raczej je wspierać” napisałam o tym jak można się powoli wydostać z tego schematu.
Jak powiedziała kiedyś moja klientka - najważniejszym jest zdawać sobie sprawę z tego co robimy i jak myślimy, bo często samo to wystarcza.
Na pewno samoświadomość, rozumienie siebie, to pierwszy i super ważny krok ku zmianie.