OPINIE KLIENTEK

Przeczytaj niesamowite historie
przemian odważnych kobiet

  • Opinia Ani

    Dlaczego zdecydowałaś się poszukać wsparcia?

    Pierwszym moim problemem była moja relacja z ojcem. Kontakty z nim kosztowały mnie mnóstwo energii, a nie potrafiłam / nie chciałam ich zerwać całkowicie. Czułam, że to nie będzie dobre rozwiązanie. Przyjaciele doradzali: zostaw, nie odwiedzaj, odetnij się, ale wiedziałam, że to nie pomoże. Że będą wyrzuty sumienia. Dlatego czułam, że muszę to rozwiązać inaczej. Myślę, że ten problem to było tylko "zagajenie". Gdzieś wewnętrznie czułam, że chce popracować ze sobą też w innych obszarach i to był tylko pretekst.

    Czy przed naszą współpracą próbowałaś sobie z tym jakoś poradzić?

    Nie miałam pomysłu na rozwiązanie problemu. Ale wiedziałam, że nie mogłam już dłużej być w tym stanie, każdy wyjazd do rodzinnego domu był dla mnie wyczerpujący, a myśl o świętach już kilka tygodni przed nie dawała mi spokoju.

    Próbowałam się dystansować, ograniczać kontakty, ale to nie pomagało. Kilka lat wcześniej korzystałam z terapii grupowej, a znalazłam się tam w związku ze śmiercią mojej mamy i już tam otrzymałam pierwsze informacje na temat mojej relacji z ojcem. Jestem z natury introwertykiem i myślę, że nie skorzystałam z tej terapii tyle ile mogłabym, ponieważ nie umiałam się przebić przez innych uczestników. Przy tym słuchając ich historii pomyślałam, że moje problemy są błahe i "co ja tak w ogóle tu robię". Pisząc to uświadamiam sobie właśnie, że to było umniejszanie sobie, bagatelizowanie moich potrzeb... Standard, schemat, bardzo mój. Jeśli chodzi inne moje problemy, to sama nie wiedziałam, co mi konkretnie dolega. Zaczęłam słuchać podcastów psychologicznych (zwracałam szczególną uwagę kto je tworzy) i powoli otwierały się klapki świadomości. Aż nastąpił chaos... Potrzebowałam kogoś, kto pomoże mi to poukładać, zrozumieć, przepracować.

    Dlaczego postanowiłaś zacząć pracę ze mną?

    Poleciła mi Ciebie inna terapeutka, z którą pracował mój brat. Nie miałam określonych wymagać, oczekiwań. Weszłam w tę relację trochę w ciemno, ale z otwartością. No może jedna rzecz przeważyła, na Twojej stronie było napisane, że interesujesz się jogą. I jeszcze coś takiego, że pracujesz z łagodnością, zrozumieniem, co bardzo mnie zachęciło.

    Kiedy poczułaś, że to, co wspólnie robimy działa?

    Chyba od samego początku to czułam. Pierwsza rzecz to było zrozumienie, że całkowite zerwanie relacji z ojcem nie rozwiąże problemu. Byłaś pierwszą osobą, która tak podeszła do tego problemu. A potem było tego więcej, Twoje wnioski, spostrzeżenia, komentarze... W punkt.

    Co w naszej współpracy było dla Ciebie najważniejsze?

    Poznałam kilka skutecznych sposobów radzenia sobie z myślami czy emocjami, np. potrafię rozpoznawać, kiedy zaczynam ruminować. Zresztą jak powiedziałaś mi o tym zjawisku, to było to dla mnie objawienie! Cudownie jest też utulić moją małą wewnętrzną dziewczynkę, a w trudnych momentach wracam myślami do sesji, w której miałam sobie wyobrazić przyjazne miejsce i osobę, do której się przytulam i czuję się bezpiecznie. Przywołuje obraz mojej Babci, przy której czuję się bezpiecznie i od razu jest mi lepiej. "Walczę" też ze swoim wewnętrznym uciekinierem. To wychodzi mi dość dobrze. Ostatnio podjęłam nawet bardzo trudną próbę powiedzenia o tym, co czuję, co mi się nie podoba, co jest trudne do zaakceptowania. Zamiast przemilczenia i dostosowania się. Nie wiem jeszcze, jaki będzie tego efekt, chociaż po rozmowie poczułam się dużo lżej.

    Opowiedz, jak wygląda teraz Twoje życie, kiedy poradziłaś sobie lub ciągle sobie radzisz z problemami?

    W kwestii relacji z ojcem myślę, że osiągnęłam stan akceptowalny i chyba to mi wystarczy. Pozostałe kwestie: samoocena, pewność siebie, decyzyjność, pewne schematyczne zachowania i reakcje, odwaga do prowadzenia trudnych rozmów, tłumienie swoich emocji, niemówienie o swoich potrzebach, zazdrość, było tego dużo... myślę, że to wszystko jeszcze pracuje. Umiem spojrzeć na siebie z boku, ale czasem jakieś trudne emocje zaczynają dominować i żadne racjonalne argumenty do mnie nie trafiają. Wiem już, że emocjom należy dać wybrzmieć i je zaakceptować i zastanowić się skąd się biorą. To jest jeszcze dla mnie trudne. Chociaż ostatnio pracowałam ze swoim smutkiem, myślę, że z dobrym efektem.

    Mam więcej pewności siebie, większą decyzyjność, częściej potrafię mówić o swoich potrzebach. Zdaje sobie sprawę, że proces "uzdrawiania" cały czas trwa, że przede mną jest jeszcze dużo pracy, ale jestem już w innym miejscu. Zakończę tym od czego zaczęłam. Ta historię już znasz, ale ja tu przytoczę. Urządziłam mojemu tacie urodziny i to był pierwszy, bardzo fajny dzień, wieczór, pełen rozmów, wspomnień, dyskusji. A przecież mój ojciec się nie zmienił, tylko moje podejście...

    Te zmiany wydają się niezauważalne, a jednocześnie są tak ogromne! Na razie cały czas obserwuje siebie i swoje życie. Chociaż przyjaciele mówią, że się zmieniłam...

    Gdybym miała dać komuś, kto potrzebuje wsparcia, dobrą radę to powiedziałabym:

    Podejdź do spotkania z Sylwią z otwartością, zaufaniem i ciekawością.

    Dziękuję Sylwia, że mogłam Cię poznać. To dla mnie ogromną wartość. Czasem łapię się na tym, że myślę, co w danej sytuacji powiedziałaby Sylwia?

    PS. Kontynuuję lekcje śpiewu, mega frajda i wspaniała rada od Ciebie. Czuję, że robię coś ważnego dla siebie.

  • Opinia Anny

    Dlaczego zdecydowałaś się poszukać wsparcia?

    Patrząc z perspektywy czasu, to chyba wszędzie miałam problem, ciężko mi wskazać gdzie konkretnie. Czułam się jak wariatka. Nie rozumiałam siebie sama i nie rozumieli mnie inni. Moje reakcje i zachowania były nieadekwatne do sytuacji. Dalekie od takich, jakie bym chciała i często dość... abstrakcyjne. Po prostu zauważyłam, że to nie jestem ja. Nie chciałam taka być i wiedziałam, że jestem w miejscu, z którego muszę czym prędzej zawrócić.

    Czy przed naszą współpracą próbowałaś sobie z tym jakoś poradzić?

    To, co się działo w mojej głowie było dla mnie tak abstrakcyjne, że wiedziałam, że sama nie dam rady. Żyłam sobie spokojnie siedząc na tykającej bombie, która jak wybuchła to raz, a porządnie. Dlatego napisałam do Ciebie. Pewnie gdybyś nie odpisała, włożyłabym więcej wysiłku w to, by zrobić z tym coś sama, ale na szczęście nie musiałam:)

    Dlaczego postanowiłaś zacząć pracę ze mną?

    Zadecydowało pierwsze wrażenie. Przeglądałam portal znanego lekarza szukając specjalistów, którym dobrze patrzyło z oczu. Nie jest to pewnie najbardziej pożądana odpowiedź, ale ja naprawdę nie jestem dobra w robieniu researchu. I gdyby intuicja mnie zawiodła, pewnie szukałabym dalej. Ale nie musiałam.

    Kiedy poczułaś, że to, co wspólnie robimy działa?

    Nie było takiego jednego momentu. Wiem, że zmiana wymaga czasu i nie jestem osobą, która robi rzeczy nie mając do nich przekonania. I nawet tematy, do których podchodziłam sceptycznie, w którymś momencie zaskoczyły.

    Opowiedz, jak wygląda teraz Twoje życie, kiedy poradziłaś sobie lub ciągle sobie radzisz z problemami?

    Jestem dużo spokojniejsza we własnej głowie. Nie walczę już ze sobą. Z wieloma rzeczami się pogodziłam, zrozumiałam i uwierzyłam w to, że nie wszystko muszę rozumieć. Czuję, że jestem łagodniejsza, bardziej wyrozumiała, delikatniejsza zarówno w stosunku do innych, jak i (co najważniejsze) do siebie samej. Kluczowa jest otwarta głowa, ale z tym raczej nigdy nie miałam problemu.

    Co w naszej współpracy było dla Ciebie najważniejsze?

    Nie zapamiętuję takich rzeczy jak nazwy technik ani kiedy one konkretnie zaczynały działać. Mam wrażenie, że wszystko, co się zmieniło, przyszło naturalnie. Jeśli coś rozumiem i to czuję, to to ze mną zostaje. I mam wrażenie, że nie nic muszę robić w tym kierunku. Gdybym starała się wbić sobie do głowy coś na siłę, nic by z tego nie wyszło. Nie wyobrażam sobie, w jakim miejscu bym teraz była, gdybym nie zaczęła pracy z Tobą. Pewnie pełnym frustracji kłębkiem nerwów.

    Jakie widzisz konkretne zmiany teraz? Jak teraz wygląda Twoje życie tak na co dzień, od kuchni :)?

    We mnie zmieniło się wiele. Czuję, że jestem bardziej otwarta, wiem, że to, co zależy ode mnie mogę zmienić, a z tym na co nie mam wpływu się godzę i nie jest mi z tym źle. W moim otoczeniu nie zmieniło się nic. Zmieniło się moje reagowanie na moje otoczenie. Nie mam w głowie żadnego konkretnego rozwiązania na dany problem. W moim rozumieniu wszystko, o czym rozmawiałyśmy tworzy jedną całość. Wszystko, co robię przychodzi tak naturalnie, że nawet tego nie zauważam i nie jestem w stanie wymienić, ani nazwać. I to jest ok.

    Gdybyś miała dać dzisiaj dobrą, praktyczną radę lub wskazówkę osobie, która będzie stała przed podobnym wyzwaniem, to, co by to było?

    Po prostu zacznij. Czas i tak upłynie. Jeśli dziś nie zrobisz nic, jutro nie będziesz ani krok dalej.

  • Opinia Kasi

    Dlaczego zdecydowałaś się poszukać wsparcia?

    Przez całe życie szła ze mną trauma z dzieciństwa. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak ogromny ma na mnie wpływ. Myślałam, że sobie z tym poradziłam, ale dziwnie nie czułam się szczęśliwa, choć obiektywnie mam fajne życie.

    Czy przed naszą współpracą próbowałaś sobie z tym jakoś poradzić?

    Przed naszą współpracą, tak naprawdę, cały czas uciekałam przed prawdziwym problemem. Radziłam sobie ucieczką w różne rzeczy, czasem bardzo niedobre dla mnie samej i moich bliskich. Kompulsywne uczestniczyłam w różnych szkoleniach rozwojowych. Pracowałam nad swoją pewnością siebie budując kompetencje interpersonalne. Zatraciłam się w pracy, w której pomagałam ludziom, głównie kobietom. Uprawiałam sport, uczyłam się wspinaczki. Robiłam też rzeczy ryzykowne po to, żeby dostarczyć sobie silnych emocji, które pomagają uciec.

    Dlaczego postanowiłaś zacząć pracę ze mną?

    Poleciła mi Ciebie moja przyjaciółka. Nie korzystałam wcześniej z pomocy terapeuty, ale szybko Ci zaufałam, bo w końcu usłyszałam prawdę o sobie i o tym, co się wydarzyło. Czułam się bezpiecznie z Tobą. Ważne dla mnie było to, że nasza praca ma strukturę, cele, jest rozwiązaniem.

    Kiedy poczułaś, że to, co wspólnie robimy działa?

    Podczas pracy w procedurze wychodzenia z PTSD, który w sumie był bardzo trudnym doświadczeniem. W takich momentach, w których słyszałam coś, co otwierało mi oczy i serce i budowało moja pewność siebie. Prawo do tego, że mogę zmieniać zdanie, że nie muszę brać odpowiedzialności za innych, że to, co się stało w dzieciństwie, to nie było moja wina.

    Opowiedz, jak wygląda teraz Twoje życie, kiedy poradziłaś sobie lub ciągle sobie radzisz z problemami?

    Czuję się szczęśliwa. Tak jakby ktoś wyciągnął drzazgę spod paznokcia. Drzazgę, która zawsze tam była, a ja przyzwyczaiłam się do bólu.

    Co w naszej współpracy było dla Ciebie najważniejsze?

    Uważam, że procedura była ciężka, ale niezwykle skuteczna. Podobało mi się to, że spotkania online oraz "w realu" były równie skuteczne. Terapia była przełomowym wydarzeniem w moim życiu. Wszystko było najważniejsze.

    Jakie widzisz konkretne zmiany teraz? Jak teraz wygląda Twoje życie tak na co dzień, od kuchni :)?

    Wiem, co oznaczała trauma w dzieciństwie i dlaczego powoduje pewne zachowania. Umiem tym zarządzać. Poukładałam sobie swój związek i jestem w nim szczęśliwa. Mam dużo pewności siebie i wiary w swoją intuicje.

    Gdybyś miała dać dzisiaj dobrą, praktyczną radę lub wskazówkę osobie, która będzie stała przed podobnym wyzwaniem, to, co by to było?

    Koniecznie skorzystaj z terapii. To doświadczenie jest nie tylko uzdrawiające, ale też rozwojowe. Będziesz mądrzejsza. Dużo mądrzejsza. Dziękuję Sylwia raz jeszcze. :)

  • Opinia Mai

    Dlaczego zdecydowałaś się poszukać wsparcia?

    Zgłosiłam się do Ciebie z depresją a okazało się, że też poprzedzona wieloletnią dystymią - czyli takim stanem, że niby robię, żyję, ale tak trudno o ucieszenie się czymś i poczucie sensu. Zgłosiłam się na zasadzie "a co tam, gorzej już nie będzie, najwyżej nic to nie da" i na szczęście się pomyliłam, a moje życie od tamtego momentu zmieniło się na lepsze. :)

    Czy przed naszą współpracą próbowałaś sobie z tym jakoś poradzić?

    Nie byłam do końca świadoma swojej choroby, toteż nie podejmowałam jakichś bardziej świadomych prób rozwiązania swojego problemu. Moje poczucie własnej wartości było zerowe, nie mogłam znaleźć pracy, doskwierała mi samotność, a mój ówczesny partner jeszcze to potęgował. Pomysł, że w ogóle można iść do terapeuty pojawił się dzięki rozmowie ze znajomą, która opowiedziała, że sama korzysta z pomocy od czasu do czasu. Po tym jak zmarł mój ukochany zwierzak i wszystkie moje "dołki" jeszcze bardziej się pogłębiły poczułam, że może faktycznie potrzebuję, kogoś do przegadania mojego problemu. Byłam też ciekawa czy cokolwiek to da.

    Dlaczego postanowiłaś zacząć pracę ze mną?

    Twoją ofertę znalazłam przez Internet, ale nie pamiętam już niestety co konkretnie sprawiło, że poczułam, że to jest akurat TEN dobry wybór.

    Kiedy poczułaś, że to, co wspólnie robimy działa?

    Zawsze bardzo lubiłam te konkretne informacje bazujące na doświadczeniach i pracach naukowych, rysowanie wykresów i rozpisywanie myśli w systematyczny sposób, tak jakbym sama była naukowcem, który bada własny mózg. Jednocześnie było w tym wszystkim miejsce na emocje i uczenie się, że one też są ważne i nie wszystko musi być rozwiązane jedynie w rozumowy sposób. Taki złoty środek.

    Opowiedz, jak wygląda teraz Twoje życie, kiedy poradziłaś sobie lub ciągle sobie radzisz z problemami?

    Po terapii życie z pewnością nie stało się jak z bajki, ale wyposażona w odpowiednie narzędzia jestem w stanie o wiele lepiej stawiać czoła trudnościom. Łatwiej mi współpracować ze sobą samą i chyba to wydaje mi się kluczowe. O wiele łatwiej jest, kiedy potrafi się sobie odpuścić i zaakceptować.

    Co w naszej współpracy było dla Ciebie najważniejsze?

    Sam proces terapii był dla mnie świetną przygodą i doświadczeniem, którego nigdy nie zapomnę. Takim eksperymentem z własnym umysłem, którego byłam bardzo ciekawa, i który sam w sobie dawał satysfakcję. Czasem nawet myślę, że szkoda, że nie mogę przez to przejść drugi raz:) Najbardziej podobało mi się to, że dużo rzeczy z terapii wydawało mi się znajome i przypominało buddyjską filozofię, o której uwielbiałam czytać (np. sposoby na wyciszanie umysłu, uważność). Z perspektywy czasu stwierdzam, że te moje zainteresowania filozofią, być może trochę też pomogły, bo zawsze z tyłu głowy miałam tę ideę, że postrzeganie świata przez nas samych może się różnić od tego, co pojawia się z automatu. Być może dzięki temu było mi łatwiej wprowadzać nowe rzeczy i zmieniać sposób myślenia, i sam proces terapii stał się jeszcze ciekawszy, bo chciałam w praktyce sprawdzać teorię. Lubię pewną dozę czarnego humoru, więc jeśli mogę tak zażartować odpowiadając na ostatnie pytanie, to gdyby nie nasza współpraca, to brakowałoby mi życia :).

    Jakie widzisz konkretne zmiany teraz? Jak teraz wygląda Twoje życie tak na co dzień, od kuchni :)?

    Największą zmianą, takim efektem "WOW!", którą dostrzegłam była zmiana w możliwościach mojego umysłu. Myślenie stało się dosłownie łatwiejsze. Zaczęłam spoglądać na świat inaczej, bo w końcu nie zajmowałam się myśleniem o sobie (jaka to jestem beznadziejna), tylko zaczęłam patrzeć na otaczający świat. Czułam się jak kosmita, który dopiero co przyleciał na Ziemię i wszystko jest dla niego nowe. To było tak jakbym po wielu latach patrzenia jak przez mgłę założyła okulary.

    Potrafię uspokoić rozbiegany umysł w trudnych sytuacjach (praktyka uważności). Wiem też, co sprawia, że czuję się zaopiekowana i staram się pamiętać o tym w ciągu dnia i uwzględniać w planach. Wiem, że czasem nawet jak się nie chce, albo mam wrażenie, że lepiej byłoby pracować zamiast poświęcić czas samej sobie, to później odbije się to na mojej kondycji psychicznej, zatem warto włożyć w to wysiłek. Na dłuższą metę przyniesie to korzyść.

    Gdybyś miała dać dzisiaj dobrą, praktyczną radę lub wskazówkę osobie, która będzie stała przed podobnym wyzwaniem, to co by to było?

    Zaufanie do terapeuty, ale nie takie bezkrytyczne, w którym wierzy się we wszystko co mówi. Bardziej chodzi o szczerość i komunikowanie tego, co się czuje, jakie się ma oczekiwania, obawy, niepewności, itd. Uważam, że to bardzo pomaga w procesie.

  • Opinia Marty

    Dlaczego zdecydowałaś się poszukać wsparcia?

    Zaczęłam współpracę z Tobą, ponieważ ciągle towarzyszyło mi poczucie zagubienia, jakiegoś braku. Głównymi problemami było niskie poczucie własnej wartości, zamartwianie się oraz perfekcjonizm, bezlitosne standardy, które mówiły, że zawsze coś nie jest wystarczająco dobrze zrobione.

    Czy przed naszą współpracą próbowałaś sobie z tym jakoś poradzić?

    Dużo czytałam na tematy psychologiczne, w związku z czym miałam wiedzę dotyczącą zagadnień mnie interesujących, ale zupełnie nie umiałam tego przełożyć na swoje życie. Wpędzało mnie to tylko w poczucie winy. Żyłam raczej w przekonaniu: ja sobie z tym nie poradzę? Przecież wystarczy się wziąć w garść. Nie zmieniało się jednak nic, poza tym, że wiedziałam, że powinno być inaczej. A to powodowało, że czułam się coraz gorzej.

    O terapii marzyłam (serio) kilka lat, ale trochę brakowało mi funduszy, a trochę motywacji (spychałam te swoje potrzeby na dalszy plan). Gdy zadzwoniłam do Ciebie i umówiłyśmy się na współpracę byłam tak szczęśliwa, jakbym wygrała los na loterii (a był to dopiero początek).

    Dlaczego postanowiłaś zacząć pracę ze mną?

    Kiedy zdecydowałam się, że potrzebuję pomocy czytałam opisy terapeutek i to właśnie Twoje słowa mnie ujęły: „spotkanie z drugim człowiekiem jest dla mnie najcenniejsze”. Ja też tak uważam. Mimo, że widzę Cię tylko na ekranie mojego tabletu to czekam na to, na bycie zrozumianą i na wsparcie. Chyba najważniejsze też dla mnie było zaufanie, które bardzo szybko udało mi się zbudować.

    Kiedy poczułaś, że to, co wspólnie robimy działa?

    Praca nad zamartwianiem się i ruminowaniem była tym momentem AHA, to działa i poszło to bardzo szybko. Przydało mi się to szczególnie, ponieważ zaczęły się wtedy problemy z moim zdrowiem i pamiętam jak czekałam w poczekalni u lekarza, moje myśli zaczęły pędzić i zaczął ogarniać mnie paniczny strach. Wtedy przyszła do mnie myśl, że to ruminowanie i cały lęk odpłynął. To był taki moment mojego pierwszego sukcesu. W innych kwestach praca trwa, ale jak się przyglądam temu, co się dzieje w moim życiu to widzę, że wyrozumiałość w stosunku do siebie (i innych) wychodzi mi coraz lepiej, ja i moi bliscy też widza, że udaje mi się odpuścić coś, co wydawało się być nie do odpuszczenia.

    Opowiedz, jak wygląda teraz Twoje życie, kiedy poradziłaś sobie lub ciągle sobie radzisz z problemami?

    Czuję, że coraz bardziej odzyskuje stery nad własnym życiem. To już nie strach nim nie kieruje. To totalnie nowe i cudowne uczucie. Z drugiej strony mam poczucie, że to wcale nie była rewolucja. To kilka ważnych zmian w myśleniu, narzędzi, działań, które sprawiają, że czuje się dobrze w mojej skórze. Umiem stanąć za sobą i czuje, że coraz lepiej ogarniam siebie.

    Co w naszej współpracy było dla Ciebie najważniejsze?

    Jak patrzę na rok naszej współpracy, to mam poczucie, że Twoje wsparcie i słowa stają się głosem rozsądku (takim zdrowym głosem) w mojej głowie.

    Jak teraz wygląda Twoje życie tak na co dzień, od kuchni :)?

    Cytując moja córkę wiem, że: „nie wszystko w moim życiu musi być perfekcyjne”. I to chyba daje mi najwięcej spokoju, bo dzięki temu uczę się odpuszczać. Mogę wyjść z domu bez makijażu. Ubieram się tak jak chcę i nie czuję się przebrana. Mam się dobrze ze swoim ciałem, bo wiem jakie ważne funkcje spełnia. Nie rozmyślam już o swoim wyglądzie. Nie muszę być super ekstra przygotowana do pracy i mieć zawsze mieszkanie wysprzątane na błysk. Wcześniej nie było takiej opcji, żebym to odpuściła. Dzięki temu ja i moja rodzina poczuliśmy taki oddech i brak spiny na każdym kroku. Udało mi się też odpuścić pewne tematy z przeszłości i zrozumieć, że pewne kwestie są ok i znów niepotrzebnie się nad nimi spinam.

    Jeśli zdarzają się sytuacje, które do tej pory były dla mnie niemal końcem świata, albo co najmniej problematyczne, to mam takie wrażenie, że w mojej głowie wysuwa się szufladka, z której wyskakuje myśl „wyrozumiałość” albo „policz do 10 i dopiero wtedy zastanów się czy tego chcesz” i wiele, wiele innych. To pozwala mi wykorzystywać to, nad czym pracujemy i ogarniać to, z czym do tej pory był problem.

    Gdybym miała dać dzisiaj wskazówkę osobie, która stoi przed podobnym wyzwaniem, to powiedziałabym:

    Odważ się zawalczyć o siebie. Warto.

  • Opinia Marty

    Dlaczego zdecydowałaś się na poszukanie wsparcia?

    Rozpoczęłam pracę z Tobą, ponieważ brakowało mi wiary w siebie, było mi trudno podejmować własne decyzje, byłam bardzo krytyczna i wymagająca wobec siebie, miałam dużo lęków, czy to, co robię jest dobre. Miałam też problem z relacjami – w rodzinie i poza nią.

    Czy przed naszą współpracą próbowałaś sobie z tym jakoś poradzić?

    Zanim zaczęłyśmy współpracę próbowałam rozwiązać swoje problemy, ale moje próby tylko przymnażały mi problemów i jeszcze bardziej się udręczałam. Generalnie robiłam wszystko na opak. Zamiast słuchać siebie, dbać o siebie i chcieć sobie pomóc, oskarżałam się, musztrowałam, próbowałam przeforsować rozwiązania. Podjęłam jedną próbę terapii w nurcie psychodynamicznym. Z jednej strony coś mi to dało (wyryczałam dużo, nie musiałam dusić w sobie emocji), ale nie dostałam konkretnych rozwiązań, wskazówek, ćwiczeń. Niby ktoś mnie wysłuchał, ale i tak zostałam z tym sama.

    Szukałam kogoś, żeby mi pomógł. Potrzebowałam, żeby to był ktoś z zewnątrz, ale godny zaufania. Zaangażowany, ale mający dystans.

    Dlaczego postanowiłaś zacząć pracę ze mną?

    Moja przyjaciółka poleciła mi Ciebie. Nie chciałam trafić do kogoś z przypadku. Podobało mi się to, że jest przestrzeń na mówienie, że ktoś naprawdę słucha, że proponuję konkretne ćwiczenia na przepracowanie problemów, że jest ciągłość, mimo wielu problemów, czasem skakaniu po różnych sprawach. Dla mnie bardzo ważne i pomocne było to, że intensywność naszej pracy była dostosowana do aktualnej mojej sytuacji, ale nigdy nie czułam się zostawiona sama sobie (na czas porodu i połogu miałam przerwę).

    Kiedy poczułaś, że to, co wspólnie robimy działa?

    Od początku czułam, że dobrze trafiłam, ale nie od razu wiedziałam, że wyplączę się z mojego poplątania. Na pewno z pół roku zajęło mi zrozumienie na czym polegać ma ta zmiana (może nawet dłużej), ale tyle to miało trwać. Potem ćwiczenia, powtarzanie ich powoli wnosiły konkretne zmiany.

    Co w naszej współpracy było dla Ciebie najważniejsze?

    Najbardziej pomocna była praca z uciszaniem wewnętrznego krytyka, nauka traktowania siebie jak swojej przyjaciółki albo córki, czyli budowanie nowego, dumnego ze mnie głosu. Bardzo ważne było szukanie przestrzeni i sposobów na odpoczynek, poznawanie siebie, nauka nazywania swoich emocji i tego jak je zaopiekować. Jak poradzić sobie z lękiem, smutkiem czy poczuciem winy.

    Opowiedz, jak wygląda teraz Twoje życie?

    Jestem jakby po terapii, ale ona ciągle trwa. Moje życie jest zdecydowanie łatwiejsze. Przy kolejnych wyzwaniach czerpie z tego, co pamiętam. Najistotniejsze było dla mnie zaprzyjaźnienie się z samą sobą, zaufanie sobie. Na terapię zdecydowałam się dla siebie, ale bardzo też chciałam zrobić to dla swoich dzieci, żeby nie przekładać na nie swoich problemów. Myślałam, że pomoże mi w życiu wśród bliskich, ale też sprawiła, że udało mi się wrócić do pracy i nie zwariować.

    Przede wszystkim zmieniło się moje myślenie i moje priorytety. Zrozumiałam lepiej siebie, zaakceptowałam i przestałam ze sobą walczyć. Moje potrzeby stały się tak samo ważne jak innych. Zbliżyłam się do swoich dzieci i męża (mimo tego, że właśnie postawiłam na siebie), odnowiłam relację z siostrą i wróciłam do pracy, a obie te rzeczy napawały mnie lękiem.

    Pomimo tego, że nadal mój dzień jest szalony i intensywny, czasem chaotyczny, a czasem aż za bardzo dobrze zorganizowany, ale czuję, że się w tym wszystkim nie zatracam.

    Zauważam sygnały od siebie, kiedy potrzebuje się zresetować. Staram się nie zmagać z życiem, ale żyć każdego dnia jak się uda bez oceniania. Nie zawsze idealnie;). Mój krytyk wewnętrzny jeszcze czasem znajduje sposoby, żeby mnie dopaść, ale częściej jestem zadowolona z siebie. A najdumniejsza na świecie z siebie jestem, jak coś odpuszczę!

    Gdybym miała dać jakąś wskazówkę, osobom, które stoją przed decyzją czy zaangażować się w pracę z Tobą to powiedziałabym:

    Nie poddawaj się, nie przyspieszaj procesu, bądź dla siebie dobra i wyrozumiała.

    Sylwia! Dzięki wielkie za wszystko! Zmieniłaś moje życie!

smartfon z widocznym na ekranie artykułem o wewnętrznym krytyku i wzmacnianiu poczucia własnej wartości
DOŁĄCZ DO SPOŁECZNOŚCI ENKLAWY ROZWOJU

Odbierz darmowe materiały
o wewnętrznym krytyku

Raz w tygodniu dostaniesz od nas newsletter a w nim praktyczne wskazówki w jaki sposób budować poczucie własnej wartości i swobodnie realizować swoje cele zawodowe.

Cieszymy się bardzo, że zdecydowałaś się do nas dołączyć. ☺️ Teraz czeka Cię jeszcze jeden, ale bardzo ważny krok!

Za chwilę otrzymasz od nas wiadomość, żeby potwierdzić Twój e-mail.

Otwórz wiadomość od Sylwia z Enklawy Rozwoju (“Potwierdź zapis na newsletter w Enklawie Rozwoju i buduj poczucie własnej wartości”.)

Jeśli nie dostaniesz maila od nas - poszukaj go w folderze Spam, Oferty, Inne i koniecznie go stamtąd wyciągnij!

Kliknij przycisk “Potwierdzam zapis” - i już, będziesz oficjalnie z Nami. Nie możemy się doczekać! Poważnie - im więcej nas kobiet, tym lepiej.

Zapisując się akceptujesz Politykę prywatności.